10. Za murami z każdej strony
Czekałam. Czekałam na święta. Ale nie dlatego, że światełka, że prezenty i micha pierogów. Czekałam bo przede mną jawiły się trzy dni wolności, po 5 tygodniach zamknięcia i patrzenia w te same ściany. Dawno nie czułam się tak źle, jak tchórz, jak szczur uciekający z okrętu. I, o ironio, pisząc to słucham aranżacji wiersza Baczyńskiego, zaśpiewanej aranżacji, o wolności. Czerwień zerwać z kwiatów polnych, chce być wolny. Ja kraty ciężkie chce zrywać, stanąc w oknie i poszybować ku wolności roztrzaskując się na resztkach cegieł lub nabrać w skrzydła wiatru i poszybować. I dokąd? Tam gdzie byłam, gdzie kocham, ale nie mogę spojrzeć w oczy, bo wina spała mnie w niemocy? Bo tak bardzo chcę zostać, ale nie umiem nie myśleć o wszystkich wytrychach które pochowałam? Gdzie bodźce emocjonalne przygniatają mnie mocniej niż świąteczne piosenki i migoczące lampki. Gdzie siedzę wśród ukochanej rodziny, spuszczam głowę i toczę po policzku łzę, która swoim śladem, jak piórem, pisze "Przepraszam