14. Ostatnie chwile za murami i pierwsze wrażenia z wolności
Mała słodka łajza sobie poszła, będę tęsknić, ale rozpiera mnie radość, że poszła z uśmiechem. Chwilę później dowiedziałam się, że dla mnie szykują wypis już kolejnego dnia. Czułam się jakbym pakowała walizki po bardzo długich wczasach i wracała do domu. Domu, który nie kojarzy mi się z wytęsknioną przystanią, tylko niepewnym i lekko zapomnianym miejscem. Co mnie tam czeka? Co się zmieniło? Jak się odnajdę w nie mając planu dnia, może i nudnego, ale pozbawionego jakichkolwiek ruchów z mojej strony? Ot, pyk i ktoś mi szykuje leki. Pyk i nadchodzi gotowy posiłek. Pyk i nic nie musisz. Ktoś Cię weźmie na rozmowę, ktoś zaproponuje zajęcia terapeutyczne. Resztę dnia wypełniały czynności zastępcze- sen z nudów, gry czy kolejna kawa i papierosy. Gdy piszę to teraz jest 7:40 i leżę w swoim łóżku. Myślę o tym, że za chwilę wezmę leki i rozmyślam nad snem, który niepokoił mnie tej nocy. Byłam w nim przerażona powrotem do pracy, w której panował chaos, tłok i pełne jadu i szyderstwa komentarze