11. Za murami

 Ktoś przyrównał moją sytuację i aktualne położenie do bycia bohaterem powieści, to bycie poza rzeczywistością. Jak dla mnie to powieść o zamknięciu w nieczasie, z całym piekłem wewnątrz głowy. Nic ciekawego...

Nie wiem który dzień tygodnia dzisiaj jest. Nie znam daty, choć wczoraj podobno kończył się rok. Jaki rok? To kolejny dzień taki jakich wiele. I tak nie mam punktu odniesienia by móc to policzyć. W głowie coraz głośniej syczą głosy o poddaniu się i spłynięciu czerwoną falą prosto z tętnicy, doprawionej sporą dawką opioidów. Fantazjuje o tym czy zdążyliby mnie odratować. Czy ktoś zauważyłby, że ciało pod kołdrą jest już zimne? 

Nieprzyjazne głosy przerywa bulgot czajnika przy którym stoję czekając, aż będę mogła zaparzyć kawę. Uświadamiam sobie, że tuż obok siedzi i głosi nowa kapłanka. Misjonarka? Głosi, że każdy kto wierzy ma obowiązek głosić. Ona akurat ochoczo ten obowiązek wypełnia. 

Sunę pośród dołów i kamieni, gór z głębokimi  jaskiniami oraz kotlin. Góry charczą głosami troli. Kotliny zmysłowo zapraszają do skoku na ich miękkie leśne poszycia. Kamienie leżą tak by co chwilę się o nie potykać i wpadać w doły, brudząc się nigdy nie schnącym błotem. 

Że papierosa. Daj, skończyły się. Jednego daj jeszcze, daj; skrzeczą trole. Że zostaw coś popalić, choćby buszek malutki. Bojąc się i wściekając niemiłosiernie na trole daje im tego papierosa i uciekam, potykając się o kamień biblijny, kamień zaczepny czy ten co zawsze zajmuje na długo toaletę, zostawiając drzwi otwarte. Lecę w dół. Leżę i chyba dobrze mi w tym bagnie, wzrok mam już taki do niczego, na nic nie patrzę i tylko łez produkuje tyle, że w bagnie tonę bardziej. 

Ale i do mnie przychodzi Anioł. Anioł w zielonej koszuli i białych spodniach. Odchyla na bok skrzydło, a tam cała masa malutkich pudełeczek. Maleńkich napisów. Kwetiapinkę dostanie, szepcze Anioł, ukoimy cię w tym błotku. Pregabalinkę jeszcze, żeby łez tyle nie było. Chce poprawić lorafenem? Dobrze skarbeczku, połknij grzecznie wszystko. 

I już nic nie czuję. Już tylko spod pół przymkniętych powiek widzę jak subtelnie kołysze się zieleń kotlinki zachęcając by poznać jej najgłębsze miejsca.

Komentarze

  1. No to zdrowie! (wyciąga plastikowe pudełko z psychotropami, żeby się stuknąć)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

7. za murami

6. Za murami

2. za murami